Jak informują czeskie media, we wtorek prezydent Czech z okazji amerykańskiego Dnia Niepodległości złożył wizytę w rezydencji ambasadora USA w Pradze. Przed wygłoszeniem krótkiego wystąpienia w języku angielskim ostrzegał, że „będzie niegrzeczny”.
Milos Zeman ocenił, że społeczeństwa Czech i Stanów Zjednoczonych stoją obecnie w obliczu ataków na niezależność swych obywateli. – Nie możemy zignorować tego niebezpieczeństwa, musimy stawić mu czoła – przekonywał.
Prezydent krytycznie wypowiedział się na temat związanych z protestami Black Lives Matter zamieszek na ulicach, palenia samochodów i niszczenia pomników w obu państwach.
Polityk podkreślił, że przybył do ambasady Stanów Zjednoczonych jako niezależny obywatel i jako przyjaciel USA. – Uważam, że slogan Black Lives Matter (życie czarnych ma znaczenie – red.) jest rasistowskie, ponieważ każde życie ma znaczenie – powiedział.
Prezydent dodał, że firmy w USA i Czechach muszą zachować swobodę w formułowaniu opinii, a także zdrowy rozsądek. – To samo dotyczy tzw. liderów opinii – zaznaczył Zeman. Podkreślił, że nie potrzebuje „nowych wielkich braci”, którzy będą mu mówić, jakie wartości ma wyznawać.
W uroczystościach w rezydencji ambasadora wzięli udział m.in. premier Andrej Babis, przewodniczący Senatu Milos Vystrcil i prezydent Pragi Zdenek Hrib.
Protesty Black Lives Matter wybuchły po śmierci czarnoskórego Geoerge’a Floyda, który zmarł na skutek interwencji policji w Minneapolis. Część ma charakter pokojowy, część przeradza się w zamieszki, plądrowanie sklepów oraz podpalanie budynków. Przedstawiciele ruchu twierdzą, że protestują m.in. przeciw brutalności policji, a slogan nie oznacza, że życie osób o innym kolorze skóry niż czarny nie ma znaczenia, lecz że jest odpowiedzią na systemowy rasizm.
źródło: rp.pl